wtorek, 10 lipca 2012

Pogody, słońca, radości nam brakuje... [2]

FANDOM: Shaman King (Król Szamanów)
Beta: -
Długość: <20
Rating: +16
Ostrzeżenia: Cóż, znowu KREW. Taka przypadłość... poza tym, co to za walki bez krwi?
Bonus: tak więc zarys historii powstał 4 lata temu. Tak, CZTERY. Wtedy też powstała pierwsza wersja. W internecie pojawiła się wersja demonstracyjna składająca się z dwóch rozdziałów. Do podjęcia się odświeżenia tego i zamieszczenia zachęcił mnie mail, który odebrałam dziś rano. Cóż, planuję tym razem skończyć... to co tu będzie to POPRAWIONA WERSJA.




- Spóźniłeś się.
Chłopaka przeszył dreszcz.
- Wcale nie. Musiałaś czekać?
- Spóźniłeś się- powtórzyła.- O 16 minut. Mogłam się martwić.
- Jasne- prychnął.- Idę się…
- Spakowałam cię.
- KTO CI POZWOLIŁ DOTYKAĆ MOJE RZECZY!?- chłopak po raz pierwszy odwrócił się w stronę dziewczyny i spojrzał na nią ze wściekłością. Złote oczy rozbłysły tak żywą złością, że niejedna błyskawica zawstydziłaby się.
- Gdybyś się nie spóźnił nie zrobiłabym tego- odparła spokojnie.
Chłopak nie powstrzymał się od rzucenia na narzeczoną. Jednak kiedy go nad sobą przerzuciła zdziwił się tak, że nie zamortyzował upadku. Zsunął się po ścianie i krzywiąc skamieniał w niewygodnej pozycji.
- Pozbieraj się… chyba nie myślałeś, że nie umiem o siebie zadbać?- dziewczyna odwróciła się bokiem do niego, a przez jej twarz przemknął grymas. Niestety Ren nie mógł go rozpoznać, ponieważ równie szybko co się pojawił, zniknął.- Zabierz nasze rzeczy.
Tao posłusznie wstał i masując obite ramię podszedł do bagaży podczas, gdy jego narzeczona weszła do windy.
- Wredna suka…- mruknął pod nosem.
- Słyszałam.
Wywrócił oczyma ze złością.
- Miałaś, wiesz?- spytał głośno.
Podniósł sportową torbę dziewczyny i jęknął.
- Co ty w tym nosisz?
- Dowiesz się już dziś na treningu.
Wniósł torbę i walizkę do windy.
- A gdzie reszta bagażu?- spytał.
- W tyłku faraona.
Łypnął z irytacją na Muzę. Dziewczyna po omacku wybrała przycisk oznaczony zerem.
- Mogłaś powiedzieć, że go nie ma…
- Po co byłoby mi więcej rzeczy?
Spojrzał na dziewczynę z niedowierzaniem.
- Jesteś dziwna.
- To znaczy?
- Znam sporo dziewczyn… i każda targa ze sobą co najmniej 3 ogromne walizki gdziekolwiek idzie.
- To niepraktyczne- skwitowała nastolatka.
- Wyjątkowo się zgadzam.
Dostrzegł, że dziewczyna lekko się uśmiecha. Nagle w jego głowie zapaliła się ostrzegawcza myśl. Czy aby na pewno nie został oszukany? Moze dziewczyna próbuje z niego zakpić i większość bagaży czeka gdzieś na jej jedno słowo...?
- Zaraz… to na pewno wszystkie twoje rzeczy? Z twojego domu nie doślą więcej?
- Tak. Niczego nam nie przyślą.
- Tobie.
- Nam. Zabierz pod uwagę, że do wesela cię nie opuszczę.
- Dzięki za przypomnienie- warknął.
Równocześnie skrzywił się. To groźba?- spytał sam siebie.
- Nie ma za co- powiedziała, gdy winda się zatrzymała, a drzwi rozsunęły.- Idziemy.
Tao westchnął w duchu. Kiedy po 20 minutach wysiekli z limuzyny przejął od szofera dwie torby.
- Chodź za mną- rzucił i wyminął dziewczynę. Przeszedł niespiesznie przez podwórko i wszedł na werandę... usłyszał jęk. Odwrócił się zaskoczony i spojrzał na dziewczynę, która wylądowała na kolanach i podpierała się rękoma. Przez jego twarz przemknął cień uśmiechu, gdy pomyślał, że dziewczyna mogłaby zawsze jęczeć na kolanach przed nim, ale szybko odegnał nieodpowiednie myśli.
- Nie słyszałaś, że staję na drewnie?
- Nie, przecież zapalił silnik- odpowiedział mu pełen złości głos.
Dziewczyna wstała i weszła do budynku jakby widziała drzwi. Ren pokręcił bezradnie głową i ruszył za dziewczyną.
- Buty- przypomniał jej.
Wycofała się rumieniąc lekko i zdjęła buty.
- Przedstawię ci ich- mruknął Ren. Złapał dziewczynę za nadgarstek i pociągnął za sobą do salonu gdzie zastał przyjaciół. Siedzieli wszyscy razem dokładnie tak jak wcześniej ustalili.
- Ohayo- przywitał się wesoło Yoh z dziewczyną.- Jestem Yoh, miło mi cię poznać Muza-chan!
Dopiero co o tym dyskutowaliśmy- pomyśleli równocześnie Anna i Ren. Tao zerknął na narzeczoną. Ta lekko wytrzeszczała widoczne oko patrząc przed siebie.
- Cześć, mi również- powiedziała przy czym przy ostatnim słowie jej głos okropnie zaskrzeczał. Tylko Yoh się nie skrzywił. Nadal uśmiechał się dumny z siebie.
Myślałby kto, że Anna odpuściła mu trening- prychnął w duchu Tao. Puścił nadgarstek dziewczyny i zdjął z ramienia torbę.
- No dobra- mruknął niechętnie.- Trey…
- Cześć!
- Corey, duch Trey’a…
- Pi!
Kiedy wymienił wszystkich znajomych, a ci odezwali się do nowej znajomej, Muza mruknęła jak się nazywa.
- A gdzie reszta toreb? Trey przyniesiesz je za…
- Jest jedna torba- odparł Ren i dał dłonią znak Annie, że jego dziewczyna jest dziwna. Blondynka wzruszyła ramionami.
- To pokarz im pokój TREY.
Kiedy dziewczyna weszła do pokoju stanęła po prostu.
- Poradzisz sobie?- spytał Ren.
- Tak- odpowiedziało mu warknięcie.
Trey zszedł wraz z kumplem na dół.
- Jest okropna- powiedział Usui.
- E tam- uśmiechnął się radośnie Yoh.- Jest po prostu nieśmiała!
- Po raz pierwszy się z tobą zgadzam Trey... a ty przestań się tak szczerzyć bo pomyślę, że oddałeś swój mózg Śnieżynce- powiedział Ren łypiąc na szatyna z politowaniem.
- Co zrobiła?- spytała Anna ignorując przytyk co do swojego narzeczonego.
- Kto o zdrowych zmysłach warczy na propozycję pomocy?- spytał retorycznie Tao.
- Może się nie wyspała?- spytał Yoh. On miał na wszystko co złe jedno wytłumaczenie. Niewyspanie.
Kiedy 2 godziny później dziewczyna zeszła na dół na obiad i Ren na nią zerknął poczuł się dosyć niepewnie. Dziewczyna wyglądała na wściekłą. Wszyscy to dostrzegli, a Yoh postanowił poprawić jej humor.
- Muza-chan, a co lubisz robić?
Oczy dziewczyny lekko drgnęły.
- Muzykę. Znaczy, słuchać muzyki.
- Serio!?- zachwycił się szatyn.- Ja też! Zawsze noszę na głowie takie wielkie pomarańczowe słuchawki. A jaki jest twój ulubiony zespół?
Ren starał się ignorować, że dziewczyna siedząca obok niego dyskutuje z Yoh, który z kolei siedział po jego drugiej stronie, ale irytowało go, że nie może zjeść w spokoju, więc po zjedzeniu zupy wyszedł mówiąc, że nie jest już głodny. Po obiedzie Yoh zaprowadził nową koleżankę do swojego pokoju i zaczęli słuchać jego płyt wymieniając coraz to nowe spostrzeżenia. Nie zdawali sobie sprawy z tego, że Anna siedzi w salonie i nie może się skupić na telenoweli, a Ren siedzący za ścianą słyszy muzykę i coraz bardziej się denerwuje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz