wtorek, 5 listopada 2013

Złota Kapłanka [9]



Cytując pewnego pana... "Pantsu misete moratte mo yoroshii desu ka?" Tłumaczenie na końcu rozdziału coby nie zaspoilerować do czego dojdzie w rozdziale. [Pewnie już i tak to zrobiłam -.-']
 Pozdrawiam czytelniczkę! I inne czytelniczki! Niestety choruję na natrętny brak czasu i... no i wiem, że jestem złem wcielonym że od miesiąca nie przeczytałam żadnej książki poza tymi związanymi z moimi studiami.
 Pozdrawiam!
Oczko ;)
 PS.: Z historią Musy i Rena stanęłam jakby w martwym punkcie bo moje stare notatki "na teraz" są poniżej jakiegokolwiek poziomu. Na obecną chwilę mogę powiedzieć, że historia jest w 1/3, lub połowie... może jakieś propozycje? Heh, żartuję... coś wymyślę ;)
FANDOM: Shaman King (Król Szamanów)
Beta: -
Długość: ??
Rating: +16 (tak na zapas)
Ostrzeżenia: walka :)






- Miło, że sprowadzasz nam tu Rena Tao.
Odwróciłam się.
Dwójka ludzi i… Tenmei? Zmarszczyłam brwi.
- Należycie do sekty przyzywającej demony?- spytałam wyjmując lewą ręką wachlarz z torby.
- Tylko nie do sekty- zaśmiał się Tenmei.
- Czego chcecie od tej świątyni?- spytałam spokojnie.- Jak sama nazwa wskazuje, to święte miejsce.
- Wybacz, uraziłem cię? Może lepiej przyłącz się do nas.
Zmarszczyłam brwi. Przyłączyć się…?
- Spytałam czego chcecie.
- Wyobraź sobie, że podobnie jak Hao Asakura, uważamy, że ludzie niszczą ten świat… i wiesz do jakiego wniosku doszliśmy? Że tylko ludzie władający niezliczonymi zastępami demonów mają możliwość by cokolwiek zrobić. Jednak pozostaje problem miejscowych bóstw… niektóre kryją w sobie prawdziwy potencjał. Szamani, którzy by się z nimi dogadali mogliby pokrzyżować nam plany. Więc jak? Przyłączysz się do nas Święta Lisico?
Hm… ale dlaczego? Dlaczego zależy mu na tym bym się przyłączyła? Przecież ja jestem człowiekiem!
- Dlaczego teraz? Nie za życia Hao?
- Nie unikaj odpowiedzi… twoje pytanie jest proste. Odpowiedź zawiera się w niej samej. Hao Asakura to jedyny szaman, który zdołał się dwukrotnie reinkarnować.
Hm… więc on był im przeciwny. Ukrywali się przed nim.
Ren już przyjechał!
- Tenmei…?
- Należy do sekty!- krzyknęłam.
- To twoja odpowiedź?- spytał Tenmei i machnął ręką. Z jego ręki wyleciał jeleń o czerwonych oczach. Huh…? Co z nim!? Wygląda jak człowiek-jeleń z celtyckich lasów!
- Takeyama uważaj!- krzyknął Ren starając się zaatakować trójkę ludzi. Niestety, para innych istot skutecznie blokuje jego ataki.
Jakby tu go…
- Rytuał oczyszczenia!- krzyknął ktoś za mną.
Odsunęłam się przed atakiem jelenia i przejechałam brzegiem wachlarza po jego żebrach.
- Oczyszczam cię w imieniu bogini Inari! Wróć do światła!- wykrzyczałam bez namysłu.
Jeleń skamieniał i trochę zmalał.
- Cholera…! Mówiła, że nie widzi duchów!- zirytował się Tenmei.
- To kapłanka głupcze!- zjechała go kobieta.
- Kapłanka…? Zabito ostatniego kapłana tej świątyni!
- Tak- skinął mężczyzna, który przyzwał trzy demony i kierował nimi tak by Ren nie mógł do mnie dotrzeć.- Ale ona jest jego wnuczką… czasami kapłan podświadomie sam siebie szkoli. Ten Duch Pomocnik nie jest Duchem jej dziadka. Jest JEJ Pomocnikiem.
Jeleń wzdrygnął się i spojrzał na mnie swymi niesamowicie błękitnymi oczyma.
~Dziękuję- usłyszałam w głowie nieznajomy kojący głos i stworzenie zniknęło.
- Takeyama trzymaj się tam! Skontaktowałem się z Anną i Yoh!
Skinęłam i obejrzałam się na mgiełkę… ale w jej miejscu stoi człekopodobna istota o srebrzystej sierści, włosach do ramion, lisim ogonie i uszach. Jest odziany w pięknie zdobione kimono i używa zwykłego wachlarza do odrzucania demonów i zmieniania kierunku ataków, które w nas lecą. Cholera… muszę walczyć… spojrzałam na trzech członków „sekty”. Para mi się przygląda. Cóż, nie znam zbyt wielu kapłańskich zaklęć.
- O bogini, nadaj temu wachlarzowi świętej mocy!- uniosłam na wysokość moich ust wachlarz i zamknęłam go.
- Atak!- krzyknęła kobieta zdejmując z dłoni bransoletę. W jej środku pojawiła się czerń i zobaczyłam jak wysuwa się z niej pazur…
- Niech święty wiatr pobłogosławi ten papier, niech moc słońca i księżyca padnie na to drewno!
Stwór już wyszedł w połowie i nie wygląda to zbyt dobrze… otworzyłam wachlarz i uniosłam go ku niebu.
- Twoja wierna sługa prosi! Uzdrów to miejsce i daj mi moc chronić twój dom!
Bestia zaryczała, a ja machnęłam wachlarzem w dół. Poczułam na plecach mocny podmuch i obejrzałam się by sprawdzić, czy Duchowi Pomocnikowi nic nie jest. Nie… czyżby ten powiew był skutkiem zaklęcia? Spojrzałam przed siebie i stwierdziłam, że brama do świątyni rozżarzyła się i pojawiło się w niej przejście… coś jak skrzyżowanie zdjęcia galaktyki z czarną dziurą! Niesamowite!
Wiatr się wzmógł i poczułam jak wsysa mnie w bramę…
- Duchu Pomocniku!- krzyknęłam.
W następnej chwili znajdowałam się w czyichś objęciach… a głowa Rena znajdowała się między moimi nogami. Rozejrzałam. Unosimy się w powietrzu i niewiele widzę. Kiedy Duch Pomocnik wylądował rozejrzałam się ponownie. Ostatnie demony znikają w bramie. Kiedy ostatni zniknął za bramą, ta znów wyglądała normalnie.
- Dobrze, że znałaś to zaklęcie kapłanko- powiedział spokojnie Duch Opiekun.
- Mógłbyś mnie odstawić?! Widzę jej majtki!
Zarumieniłam się. Duch odstawił mnie, a Rena zrzucił na bruk i spojrzał na niego jakoś tak… mrocznie.
- Zboczony szamanie, jesteś tak nieczysty jak…
- Proszę, nie kłóćcie się!- wskoczyłam między nich.
- Co tu się stało!?
Spojrzałam ku bramie i westchnęłam. Yoh i jego koledzy spóźnili się minimalnie… rozejrzałam się po dziedzińcu. Drzewa nie wyglądają najlepiej… zresztą główna świątynia również ucierpiała… zaraz!
- Wujek!- krzyknęłam i ruszyłam w kierunku domu.
- Kokatsu! Rikuo! Gdzie jesteście idioci!? Gdzie jest starszy miko!?
Przeszukałam dom, ale nie znalazłam go…



*  "Pantsu misete moratte mo yoroshii desu ka?"- powiedzenie, czy też raczej zapytanie panna Brooka z załogi Słomianego Kapelusza Luffy'ego. Kierowane zawsze do płci przeciwnej :) Prośba o pokazanie majteczek ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz