Cytując pewnego pana... "Pantsu misete moratte mo yoroshii desu ka?" Tłumaczenie na końcu rozdziału coby nie zaspoilerować do czego dojdzie w rozdziale. [Pewnie już i tak to zrobiłam -.-']
Pozdrawiam czytelniczkę! I inne czytelniczki! Niestety choruję na natrętny brak czasu i... no i wiem, że jestem złem wcielonym że od miesiąca nie przeczytałam żadnej książki poza tymi związanymi z moimi studiami.
Pozdrawiam!
Oczko ;)
PS.: Z historią Musy i Rena stanęłam jakby w martwym punkcie bo moje stare notatki "na teraz" są poniżej jakiegokolwiek poziomu. Na obecną chwilę mogę powiedzieć, że historia jest w 1/3, lub połowie... może jakieś propozycje? Heh, żartuję... coś wymyślę ;)
FANDOM: Shaman King (Król Szamanów)
Beta: -
Długość: ??
Beta: -
Długość: ??
Rating: +16 (tak na zapas)
Ostrzeżenia: walka :)
Ostrzeżenia: walka :)
- Miło, że sprowadzasz nam tu Rena Tao.
Odwróciłam się.
Dwójka ludzi i… Tenmei? Zmarszczyłam brwi.
- Należycie do sekty przyzywającej demony?- spytałam
wyjmując lewą ręką wachlarz z torby.
- Tylko nie do sekty- zaśmiał się Tenmei.
- Czego chcecie od tej świątyni?- spytałam spokojnie.- Jak
sama nazwa wskazuje, to święte miejsce.
- Wybacz, uraziłem cię? Może lepiej przyłącz się do nas.
Zmarszczyłam brwi. Przyłączyć się…?
- Spytałam czego chcecie.
- Wyobraź sobie, że podobnie jak Hao Asakura, uważamy, że
ludzie niszczą ten świat… i wiesz do jakiego wniosku doszliśmy? Że tylko ludzie
władający niezliczonymi zastępami demonów mają możliwość by cokolwiek zrobić.
Jednak pozostaje problem miejscowych bóstw… niektóre kryją w sobie prawdziwy
potencjał. Szamani, którzy by się z nimi dogadali mogliby pokrzyżować nam
plany. Więc jak? Przyłączysz się do nas Święta Lisico?
Hm… ale dlaczego? Dlaczego zależy mu na tym bym się
przyłączyła? Przecież ja jestem człowiekiem!
- Dlaczego teraz? Nie za życia Hao?
- Nie unikaj odpowiedzi… twoje pytanie jest proste.
Odpowiedź zawiera się w niej samej. Hao Asakura to jedyny szaman, który zdołał
się dwukrotnie reinkarnować.
Hm… więc on był im przeciwny. Ukrywali się przed nim.
Ren już przyjechał!
- Tenmei…?
- Należy do sekty!- krzyknęłam.
- To twoja odpowiedź?- spytał Tenmei i machnął ręką. Z jego
ręki wyleciał jeleń o czerwonych oczach. Huh…? Co z nim!? Wygląda jak człowiek-jeleń
z celtyckich lasów!
- Takeyama uważaj!- krzyknął Ren starając się zaatakować
trójkę ludzi. Niestety, para innych istot skutecznie blokuje jego ataki.
Jakby tu go…
- Rytuał oczyszczenia!- krzyknął ktoś za mną.
Odsunęłam się przed atakiem jelenia i przejechałam brzegiem
wachlarza po jego żebrach.
- Oczyszczam cię w imieniu bogini Inari! Wróć do światła!-
wykrzyczałam bez namysłu.
Jeleń skamieniał i trochę zmalał.
- Cholera…! Mówiła, że nie widzi duchów!- zirytował się
Tenmei.
- To kapłanka głupcze!- zjechała go kobieta.
- Kapłanka…? Zabito ostatniego kapłana tej świątyni!
- Tak- skinął mężczyzna, który przyzwał trzy demony i
kierował nimi tak by Ren nie mógł do mnie dotrzeć.- Ale ona jest jego wnuczką…
czasami kapłan podświadomie sam siebie szkoli. Ten Duch Pomocnik nie jest
Duchem jej dziadka. Jest JEJ Pomocnikiem.
Jeleń wzdrygnął się i spojrzał na mnie swymi niesamowicie
błękitnymi oczyma.
~Dziękuję- usłyszałam w głowie nieznajomy kojący głos i
stworzenie zniknęło.
- Takeyama trzymaj się tam! Skontaktowałem się z Anną i Yoh!
Skinęłam i obejrzałam się na mgiełkę… ale w jej miejscu stoi
człekopodobna istota o srebrzystej sierści, włosach do ramion, lisim ogonie i
uszach. Jest odziany w pięknie zdobione kimono i używa zwykłego wachlarza do
odrzucania demonów i zmieniania kierunku ataków, które w nas lecą. Cholera…
muszę walczyć… spojrzałam na trzech członków „sekty”. Para mi się przygląda.
Cóż, nie znam zbyt wielu kapłańskich zaklęć.
- O bogini, nadaj temu wachlarzowi świętej mocy!- uniosłam
na wysokość moich ust wachlarz i zamknęłam go.
- Atak!- krzyknęła kobieta zdejmując z dłoni bransoletę. W
jej środku pojawiła się czerń i zobaczyłam jak wysuwa się z niej pazur…
- Niech święty wiatr pobłogosławi ten papier, niech moc
słońca i księżyca padnie na to drewno!
Stwór już wyszedł w połowie i nie wygląda to zbyt dobrze…
otworzyłam wachlarz i uniosłam go ku niebu.
- Twoja wierna sługa prosi! Uzdrów to miejsce i daj mi moc
chronić twój dom!
Bestia zaryczała, a ja machnęłam wachlarzem w dół. Poczułam
na plecach mocny podmuch i obejrzałam się by sprawdzić, czy Duchowi Pomocnikowi
nic nie jest. Nie… czyżby ten powiew był skutkiem zaklęcia? Spojrzałam przed
siebie i stwierdziłam, że brama do świątyni rozżarzyła się i pojawiło się w
niej przejście… coś jak skrzyżowanie zdjęcia galaktyki z czarną dziurą!
Niesamowite!
Wiatr się wzmógł i poczułam jak wsysa mnie w bramę…
- Duchu Pomocniku!- krzyknęłam.
W następnej chwili znajdowałam się w czyichś objęciach… a
głowa Rena znajdowała się między moimi nogami. Rozejrzałam. Unosimy się w
powietrzu i niewiele widzę. Kiedy Duch Pomocnik wylądował rozejrzałam się
ponownie. Ostatnie demony znikają w bramie. Kiedy ostatni zniknął za bramą, ta
znów wyglądała normalnie.
- Dobrze, że znałaś to zaklęcie kapłanko- powiedział
spokojnie Duch Opiekun.
- Mógłbyś mnie odstawić?! Widzę jej majtki!
Zarumieniłam się. Duch odstawił mnie, a Rena zrzucił na bruk
i spojrzał na niego jakoś tak… mrocznie.
- Zboczony szamanie, jesteś tak nieczysty jak…
- Proszę, nie kłóćcie się!- wskoczyłam między nich.
- Co tu się stało!?
Spojrzałam ku bramie i westchnęłam. Yoh i jego koledzy
spóźnili się minimalnie… rozejrzałam się po dziedzińcu. Drzewa nie wyglądają
najlepiej… zresztą główna świątynia również ucierpiała… zaraz!
- Wujek!- krzyknęłam i ruszyłam w kierunku domu.
- Kokatsu! Rikuo! Gdzie jesteście idioci!? Gdzie jest
starszy miko!?
Przeszukałam dom, ale nie znalazłam go…
* "Pantsu misete moratte mo yoroshii desu ka?"- powiedzenie, czy też raczej zapytanie panna Brooka z załogi Słomianego Kapelusza Luffy'ego. Kierowane zawsze do płci przeciwnej :) Prośba o pokazanie majteczek ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz