FANDOM: Harry Potter
Beta: -
Długość: ??
Rating: +16
Ostrzeżenia: przeczuwam duużo krwi i niestosownych myśli bohaterki, która wprowadzi nas w świat swoich myśli, kanon jest wrogiem mojej psychiki, a zdania mogą być czasami nieskładne(co świadczy o tym, że mój mózg pracuje inaczej niż przeciętnego człowieka).
Magowie wdarli się do budynku... May Leen szarpnęła delikatnie za moją sukienkę.
- Tak?- spytałam.
- Nie powinniśmy jak najszybciej oddalić się od tego miejsca?
- Hm... najprawdopodobniej, to będzie najrozsądniejsze- skinęłam i podeszłam wraz z nią do Rzemieślnika i Lucrexa.
Medyk wymamrotał kilkanaście runów, a krąg z krwi, który pod nami wyrysował rozbłysnął magią. Gdy blask zniknął nie staliśmy na dachu budynku w Londynie, ale w środku lasu. May Leen rozejrzała się z paniką.
- Pani Cyklon?- oplotła moje ramię swoimi rękoma.- Gdzie my jesteśmy?
- W domu- powiedziałam.
- Co?- spytał Brad Rzemieślnik.
Lucy zerknął na niego z rozbawieniem.
- Po upadku Królewskich to tutaj schroniliśmy się z Cyklon na 50 lat. Wcześniej mieszkała tutaj sama.
- W lesie?- spytał z powątpiewaniem brodacz. Przewróciłam oczyma i podeszłam do rosnącego po środku polanki małego drzewka. Złapałam za jego koniec i zaczęłam lecieć ku niebu. Na początku napotkałam opór, ale po chwili wszystko poszło gładko... i po środku polany pojawiła się moja chatka z kamieni i drewna. Stanęłam na schodku.
- Podoba się?- uśmiechnęłam się uroczo.
- Przyznam, że tego się nie spodziewałem- skinął mi z uznaniem Brad.- Jak ją ukryjemy?
- Wystarczy pociągnąć ten bolec- wskazałam odpowiedni drzewiec.- Jak będziemy wychodzić i wchodzić zawsze będziemy ukrywali dom. W środku jest mechanizm wynurzający i zanurzający.
- Świetne... jak pani to zrobiła, pani Cyklon?- May Leen spojrzała na mnie z podziwem.
- Niegdyś takie mechanizmy nie były niczym szczególnym- wzruszyłam ramionami wchodząc do domku. Rozejrzałam się po ogromie wolnej przestrzeni. May Leen sobie nawet nie wyobraża jak tęskniłam za tym miejscem... to moja jedyna więź z przeszłością bo wszystkie moje rzeczy z dawnych lat musiały zostać spalone by aurorzy mnie nie odnaleźli.
- Jak tu wspaniale!- May Leen wybiegła na środek głównego holu.- Nigdy nie widziałam podobnego miejsca! Pani Cyklon, sama pani to zbu...
Zatrzasnęłam za sobą drzwi do mojej sypialenki i moje spojrzenie padło na puste dwuosobowe łóżko. Filip...
*
- Dlaczego ich śledzimy?
Posłałam uczennicy posępne spojrzenie.
- Milcz i ucz się.
Posłusznie zacisnęła usta i wpatrzyła się w Lorda i rozmawiających z nim Królewskich.
- Słuchaj ich- nakazałam.
- Jak? Są dale...
- Cicho. Możesz ich usłyszeć. Postaraj się.
Ja nie mogę... moja odmiana Królewskiej Mocy jest zwana przez większość bezużyteczną. Mimo to przed wiekami... to ja byłam najpotężniejszym Królewskim, który nie pracował dla króla. Ona jeszcze nie zdaje sobie z tego sprawy... w tym tandemie to ja jestem słabszą stroną, gdy chodzi o Moc. Ja niczego nie usłyszę...
*
Usiadłam w fotelu i rozejrzałam się ponuro po towarzyszach.
- Nie wygląda to dobrze- zauważył Rzemieślnik.
May Leen z przejęciem pokiwała głową i zaczęła nawijać o tym co wywnioskowała z tego co usłyszała. O tym co wszyscy już wiedzieliśmy... usłyszenie tego z ust drugiej osoby wywołało u mnie lekki niepokój.
- Lucrex...
Poderwał się ze swojego miejsca
- Tak Cyklonie O...
- Wysłałeś wiadomość do słynnego Albusa Dumbledore'a?- spytałam.
Z jego twarzy zniknęło zdenerwowanie.
- Tak- spokojnie usiadł.
- Skontaktowałaś się z jakimś Dumbledore'm?- spytał mnie Rzemieślnik spokojnie.- Wiesz co to dla nas oznacza...
- Co?- wtrąciła się May Leen.
- Mogłabyś przez chwilę nie mącić moich myśli?- spytałam ją opryskliwie.- Od zawsze to właśnie Dumbledore'owie prowadzili krucjatę przeciw Królewskim. Wiedziałam, że nie słuchasz na historii...- mruknęłam, gdy na jej twarz wypłynęło zdziwienie.- Aż pięciu z nich walczyło podczas Ostatniej Wielkiej Bitwy Ludzi i Królewskich Demonów. Sześciu wdarło się do zamku. Ci właśnie aurorzy dowodzili atakiem. Począwszy od roku 3011 przed nową erą chrześcijan Dumbledore'owie widzieli w nas wrogów. Gdy "sprzątnęli" zamek ruszyli w świat, do siedzib naszych pobratymców i wybijali ich po kolei. To było proste. Ludzie lubią podróże, my jesteśmy istotami, które mogą mieć najwyżej dwa domy. Nigdy nie ucieklibyśmy ze swojej siedziby. Dlatego Dumbledore'owie sądzili, że już nas nie ma. Magowie tak myśleli.
- Dobrze zrozumiałem?- spytał Rzemieślnik.- Powiadomiliśmy dziedzica Dumbldore'ów-Morderców-Królewskich-Demonów o tym, że Królewskie Demony istnieją? OSZALELIŚCIE!?
- Czyż to nie będzie zabawne?- uśmiechnęłam się wesoło.
- Ona...
- Królewska Straż nas wydała... więc my wydaliśmy ich- złożyłam ręce na kolanach i przechyliłam głowę mrużąc oczy.- Ostrzegałam ich.
- Więc pani nie wahała się ani chwili, gdy nas wydali?- spytała May Leen.- Szukała pani tylko powodu by ich...- przełknęła ślinę.
- Nie... szukałam okazji. Naucz się dobierać słowa i słuchać May Leen. Ani przez chwilę nie wahałam się jaką decyzję podejmie Szef. W obecnej sytuacji nie możemy umilknąć. Jest zbyt wielkie ryzyko, że magowie zwyciężą, a wszak wszyscy się w jednym zgadzamy. Kochamy mugoli. Z tego wynika jasny wniosek. Na pierwszym miejscu jest dla nas życie mugoli, nie nasze... przecież jesteśmy już z tym pogodzeni. Jesteśmy wymierającą rasą. Mugole muszą przeżyć. Jutro nastąpi starcie, a my tam będziemy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz