FANDOM: Shaman King (Król Szamanów)
Beta: -
Długość: ??
Beta: -
Długość: ??
Rating: +16 (tak na zapas)
Ostrzeżenia: śmierć
Ostrzeżenia: śmierć
- Ohayo…
- Cześć przewodnicząca!
Ale radośni… cóż, w końcu wczoraj wygraliśmy…
- Odchodzę z klubu.
- CO!?- wrzasnęli wszyscy, nawet Ren i Bason.
- Mój wujek został wczoraj zamordowany, nikt poza mną nie
opiekuje się świątynią.
- Ale- zaczęła Kimiko.- Ale my będziemy ci pomagać!
- Nie mogę przyjąć waszej pomocy.
- Ale…
- Możecie mnie odwiedzać, myślę, że jak wszystko uporządkuję
będę trenowała kendo w świątyni- powiedziałam spokojnie i wręczyłam Katsu
klucze.
- Przewodnicząca, jesteś taka dzielna!- Kimiko uwiesiła się
na mojej szyi… i nieomal upadłam. Tao mnie złapał w ostatniej chwili.
Dziewczyna natychmiast odskoczyła.- Co ci jest?!
- To pewnie efekty wczorajszego szoku- powiedział spokojnie
Tao.- Byłem tam wczoraj.
- No tak, odwoziłeś ją do domu- powiedział Katsu i spojrzał
na mnie z namysłem.- Na pewno możesz iść w takim stanie?
Uśmiechnęłam się z zakłopotaniem.
- Tao-san załatwił mi ochroniarzy bo nie wiadomo dlaczego
ktoś zabił mojego wuja. Pomogą mi.
- Wpadniemy do ciebie w sobotę- odezwał się niespodziewanie
Katsu.- Więc przygotuj nam coś w czym możemy ci pomóc.
Skinęłam.
- To do zobaczenia… ach… i jeszcze coś… oficjalnie jestem tu
zapisana. Dyrektor załatwił wszystko tak żebym tu niby-była, ale podpis tego
debila wszystko załatwi- skinęłam na Katsu.- Podobnie będę też miała więcej nieobecności
w szkole, ale będą one wpisywane jako obecność.
- Zdasz normalnie egzamin?- spytał Natsu.
- Yhm- skinęłam.- Ale i tak nie chciałam iść na żadną
uczelnię. No, to do zobaczenia, tym razem na serio.
Kiedy wyszłam z terenu szkoły westchnęłam. To było naprawdę
trudne…
- Takeyama-san!
Och… Jun… podeszłam do niej.
- Jedziesz ze mną?- uśmiechnęłam się blado.
- Lee Pai Long też. Będzie pomagał z noszeniem ciężkich
rzeczy. On czeka w samochodzie.
Skinęłam. „Samochód” okazał się limuzyną. W dodatku w środku
czekał na mnie wystawny obiad. Kiedy zajechaliśmy pod świątynię moją uwagę
przykuło mnóstwo reporterów. Jęknęłam.
- Nie martw się Takeyama-san. Ochroniarze przy bramie mają
zakaz wpuszczania reporterów do środka. Lee, wyjdź proszę pierwszy.
Lee Pai Long okazał się być świetną osobą od odsuwania
niepożądanych ludzi. Oczywiście, nie ochroniło mnie to przed zdjęciami, ale
ułatwiło mi to wejście i nie musiałam odpowiadać na żadne pytania.
- Takeyama-san…
Zerknęłam na chwilę na pogodną dziewczynę po czym wpatrzyłam
się przed siebie. Jakoś nie mam już siły udawać takiej co nic się nie stało.
Straciłam wuja- najbliższego mi dorosłego, który się mną opiekował przez
ostatnie lata. Co więcej, spadł na mnie
obowiązek opieki nad świątynią i roli kapłana. Jakoś nie wierzę bym sobie z tym
tak od razu poradziła. Wiem co mam robić… ale wątpię bym podołała wszystkim
obowiązkom.
- Ile masz lat?
Eh? O to jej chodzi?
- 18.
- Ja mam 19. Więc w tym roku masz egzaminy końcowe?
Skinęłam.
- A teraz prawidłowe pytanie- powiedziała.
Spojrzałam na nią z namysłem.
- Zgodzisz się żebyśmy zamieszkali z tobą razem z Renny’m? I
czy jest tu jakieś miejsce, gdzie „wewnętrzni” ochroniarze mogą zamieszkać?
- W sumie…- westchnęłam.- Skoro jestem kapłanką prawidłowo
jest żebym się przeprowadziła. Możecie zająć dom, który przyjdzie mi opuścić.
- Nie będziesz się czuła samotnie?
- Kapłan nie może mieszkać z ludźmi- powiedział Zurui
pojawiając się niespodziewanie przy moim ramieniu.
- Dlaczego?- spytała Jun.
- To rozprasza kapłana.
- A żona albo mąż?
- Jedynie gdy kapłan wyznaczy następcę, może opuścić
kapłańskie domostwo. W domu kapłana mogą sypiać jedynie Duchy Opiekunowie, Duch
Pomocnik i Inari-sama, poza kapłanem naturalnie.
Jun jęknęła z wyraźnym zawodem.
- Kapłan może spędzać pojedyncze noce poza swym domostwem.
Dlatego zgodziłem się by przebywał w waszym domostwie.
- Nie martw się Jun. Będę jadła tam tylko śniadania i
kolacje, poza tym to jest budynek przy głównej alejce.
- Ach, naprawdę?- ucieszyła się Jun.
- Zaraz ci go pokarzę- obiecałam jej.- To jest dom, w którym
kiedyś sypiały rodziny kapłanów i tutejsze miko- wskazałam budynek, do którego
zmierzamy. Tu mieszkałam wraz z wujem.
- Wygląda dość skromnie w porównaniu do świątyni.
- Domostwa kapłanów i miko powinno być skromne- powiedział z
wyższością Zurui.
- Cóż… to miejsce nie zapewnia luksusów, ale jest przyjemne-
powiedziałam.- Szczególnie okna. Kuchnia, salon i większość sypialni ma okna na
ogród. Ilu będzie tych ochroniarzy?
- Czterech zwykłych szamanów i dwóch doshi… to znaczy, że
będą mieli martwe ciała ze sobą.
Skinęłam.
- Pozostali będą „zewnętrznymi” ochroniarzami. Nie będą
wchodzili na teren świątyni.
- Dobrze… Lee Pai Long, mógłbyś przynieść dwa drewniane
wiadra z pokrywami? Stoją przy komórce za tym budynkiem.
Zombie skinął i odszedł, a ja zabrałam Jun do mojego pokoju.
Zostawiłam po prostu drzwi żeby Lee nas znalazł bo było to na parterze.
- Rzeczywiście jest tu przyjemnie- powiedziała Jun.- Masz
bardzo mało ubrań.
- Naprawdę?- spytałam z zakłopotana i zaczęłam wyjmować
ubrania począwszy od strojów miko. Sięgnęłam po wieszaki.
- Och, jaka piękna sukienka!
- Mi też się bardzo podoba. Kupiłam ją niedawno…-
posmutniałam na wspomnienie wuja.
- To nie jest strój odpowiedni dla kapłana- powiedział
wyniośle Zurui.
- Właśnie- wtrąciła się Jun.- Co nosi kapłan?
- Zazwyczaj noszą ubrania podobne do stroju Zurui-san. Ja
żebym była rozpoznawalna ograniczę się do kimona miko i uroczystego płaszcza
wierzchniego… i może będę wpinała coś we włosy.
- Mówisz?- powiedziała z zadumaną miną Jun.
Skinęłam.
- Kobiety często chodzą w yukatach do świątyń. Mogłabym być
mylona ze zwykłymi wiernymi- powiedziałam.
- Naprawdę mocno ci zależy na dobrym wykonywaniu obowiązków
kapłanki.
Zaśmiałam się smutno.
- To jest to do czego mam talent… do czego zostałam powołana.
Poza tym, kocham życie w tej świątyni. W domu czułam się nie na miejscu.
Ostatnio spotkałam moich przyjaciół z dzieciństwa i w ogóle się nie rozumiemy.
Nie nadaję się na panią domu, ani na studentkę. To miejsce tutaj jest dobre.
- To instynkt kapłana- wtrącił się Zurui.- Kapłani czują
bardzo mocny popęd do świętych zaklęć, świętych miejsc i kontaktu ze świętymi
duchami. Ponadto kapłani wiążą się z Duchami Pomocnikami, a gdy ich moc jest
potężna, czasami sprawiają, że osoby jak Inari-sama ich słuchają.
- To ostatnie to trochę jak media- powiedziała Jun z
rozbawieniem.
Do pomieszczenia wszedł Lee Pai.
- Czy to miałaś na myśli Takeyama-san?
Spojrzałam na dwa wiadra i skinęłam.
- Postaw je tu i otwórz.
- Hm…? Będziesz przenosiła swoje rzeczy w wiadrach?- zdziwiła
się Jun.
- To będzie wygodne. Tao-sempai, możesz wkładać moją
bieliznę tutaj?- pokazałam jej walizkę na kółkach tkwiącą pod łóżkiem.
- Jasne.
- Zurui-san, zajmij się proszę moimi notatkami i książkami…
- No, przynajmniej bieliznę masz seksowną!
Zaśmiałam się zerkając na znajomą. Większość moich rzeczy
zmieściła się do walizki i dwóch wiader. Potem musieliśmy tylko wrócić po
kosmetyki i buty, a PC-ta od rodziców znieśliśmy do salonu i wylądował w kącie
na stoliku, który Pai Long przyniósł z werandy.
- Co teraz?- spytała Jun.
- Rozejrzyjmy się po świątyni- powiedziałam.
W głównym budynku była krew pod ołtarzem… wuja musieli zabić
tuż za ostatnim schodkiem. Zrobiło mi się trochę niedobrze, ale powstrzymałam
się i sprawdziłam, czy pokój Inari-sama jest nietknięty.
- Jest zapieczętowany- powiedział Zurui, gdy zadowolona
zamknęłam drzwi.
Spojrzałam na niego pytająco.
- Zwoje, najstarsze skarby i fundamenty też są objęte tą
pieczęcią. Póki kapłan i duchy opiekuni żyją, wszystko pozostaje bezpieczne. A
żeby zabić opiekunów, trzeba zabić kapłana i odczekać siedem dni, podczas
których nikt nie wzniesie modłów.
- Takeyama-san…?
- Mów mi Yujiro lub Yu-yu, Tao-sempai. Coś się stało?
Znajoma wskazała mi tlące się kadzidełka.
- Wyglądają jakby ktoś je przed chwilą zapalił, ale to
niemożliwe. Ochroniarze nikogo by nie wpuścili.
- Oh… szczerze mówiąc, nie wiem dlaczego tak jest. Palą się
od kilkunastu dni.
- To zaklęcie- powiedział spokojnie Zurui.
Zerknęłam na niego pytająco.
- Kiedy się modlisz czas palenia się twojego kadzidełka jest
ważny od siły twojej modlitwy. Kapłanka brała udział w tych modlitwach, więc
zwielokrotniła moc modlitw. Przypuszczalnie Inari-sama jest teraz silniejsza
niż kiedykolwiek w ciągu ostatniego pięćdziesięciolecia. Zwykli ludzie też mogą
zwiększyć czas palenia się kadzidełka. Muszą jedynie wierzyć, ufać i nie dać
się zwieść.
- Ale wtedy nie byłam kapłanką- zauważyłam.
- Byłaś, lecz nie-przebudzoną. Modlitwy będą trwały póki nie
zostaną zapomniane- powiedział spokojnie.
- Zaraz… czy to znaczy, że życzenia tych ludzi na pewno
zostaną spełnione?- mimowolnie uśmiechnęłam się szeroko.
- Przynajmniej przez rok kapłanko.
- Wspaniale…! Ale teraz… trzeba to wyszorować- spojrzałam na
plamę krwi.
- Ja to zrobię…
- Nie trzeba Zurui-san! Ja się tym zajmę. Przenieś rzeczy
wuja do spalarni, zostaw tylko jego uroczyste kimono, książki i dokumenty.
- Przeniosę je do domostwa kapłanki- ukłonił mi się Zurui.-
Kotatsu, Rikuo- obok niego pojawiły się dwa smutne lisy.- Niech jeden z was
pilnuje kapłanki, a drugi bramy.
- Tak Zurui-sama!
Uśmiechnęłam się slabo do lisków, a one się rozdzieliły.
- Zadzwonię do Rena, że zgodziłaś się byśmy tu zamieszkali-
powiedziała Jun pogodnie.- I przeprowadzimy się, prawda Lee Pai Long?
Lee skinął.
- To niech Tao-san kupi coś na wynos do jedzenia.
Doshi skinęła mi i odeszła.
Autentycznie żałuje, że nie znalazłam tego bloga wcześniej. Bardzo podoba mi się twój styl pisania. Miło się czyta i naprawdę cieszę się, że w końcu znalazłam blog w którym nie ma bezsensownej historii. Przeczytałam także twoje drugie opowiadanie o SK i mam o nim takie samo zdanie jak o tym. Jest po prostu bardzo dobre i czekam na więcej. Możesz być pewna, że zajrzę tu jeszcze niejeden raz. :*
OdpowiedzUsuńAramida
Cieszę się, że podoba Ci się sposób w jaki piszę. Szczerze mówiąc ja cały czas uważam, że jestem bardzo słaba i dlatego nim wrzucę tu cokolwiek, staram się przejrzeć to kilka razy.
UsuńPozdrawiam i obiecuję, że przed końcem wakacji wrzucę jeszcze jedną część któregoś z opowiadań.
PS.: Mam nadzieję, że Cię nie zawiodę w dalszym poziomie mojego pisania :)