poniedziałek, 19 marca 2012

Pogody, słońca, radości nam brakuje... [1]

FANDOM: Shaman King (Król Szamanów)
Beta: -
Długość: <20
Rating: +16
Ostrzeżenia: Cóż, znowu KREW. Taka przypadłość... poza tym, co to za walki bez krwi?
Bonus: tak więc zarys historii powstał 4 lata temu. Tak, CZTERY. Wtedy też powstała pierwsza wersja. W internecie pojawiła się wersja demonstracyjna składająca się z dwóch rozdziałów. Do podjęcia się odświeżenia tego i zamieszczenia zachęcił mnie mail, który odebrałam dziś rano. Cóż, planuję tym razem skończyć... to co tu będzie to POPRAWIONA WERSJA.





Gdy Ren Tao wrócił od przyjaciela z imprezy nie spodziewał się spotkać w swym mieszkaniu dziewczynę... właściwie nie sądził, że kogokolwiek w nim zastanie. Jego apartament był zamknięty na ludzi z zewnątrz. Nawet obsługa hotelu nie miała wstępu. Właśnie myślał o tym co zobaczył wraz z grupą przyjaciół. A co to było? Ogromna jasna gwiazda. Gwiazda nazywana Gwiazdą Przeznaczenia... jego serce już radowało się na myśl o nadchodzących walkach.
Wszedłszy do apartamentu chciał od razu skierować się do łazienki by zabrać zwyczajowy prysznic, ale usłyszał głos, na którego dźwięk dreszcz przeszedł mu po plecach.
- Witam w domu Ren.
Włosy stanęły mu dęba. Powoli się odwrócił i ujrzał siedzącą na żółtej sofie dziewczynę o niebieskich włosach, które zasłaniały zdecydowaną większość jej twarzy i ciała powyżej. Chłopak zmarszczył brwi. Dziewczyna patrzyła na niego tą częścią oka, którą było widać... choć nie, nie patrzyła na niego, ale PRZEZ niego. No i w końcu najważniejsze... ona NIE widziała. Była przecież niewidoma. A mimo to spojrzenie jej oka wzbudziło w nim niepokój.
Cholera, nie widział jej już... ile to było?
- Cześć Muza.
- Ach... przeszliśmy na nowoczesne słowa- zakpiła poprawiając grzywkę.
Skrzywił się. Może i nie widzieli się przez długi czas, ale poza tym, że nastolatka teraz się malowała, nie dostrzegał zbyt wielkiej różnicy. Dziewczyna wstała. Tao stwierdził z niezadowoleniem, że jest nieco wyższa od niego i ma zgrabną figurę. Dlaczego musiała wyładnieć? To utrudniało pewne sprawy... chodź jak na razie wyglądało na to, że jej charakter, ani głos nie ewoluowały.
- Jak się czujesz?
Wzdrygnął się. Mimo treści pytanie nie było wypowiedziane z troską. Ruszyła ku niemu.
- Co tu robisz?
- Pierwsza spytałam- odpowiedziała ignorując fakt, że to ona jest gościem i powinna odnosić się do niego z jako takim szacunkiem.
Potknęła się o dywan, ale nie upadła i nie zmieszała się niedociągnięciem.
- Dobrze- warknął przyglądając się jej ruchom.
- Słyszałam, że dotarłeś do Trzeciego etapu... i pokonałeś Asakurę Hao- położyła ręce na jego ramionach.
- Odpowiesz na moje pytanie?- spytał zniecierpliwiony.
- Oj Ren- westchnęła teatralnie.- Jak zwykle chcesz po stawić na swoim... jak wtedy, gdy nie chciałeś się bawić ze mną w dom.
- To babska zabawa. Zapytałem drugi- odparł akcentując ostatnie słowo.
- Co tu robię... jesteś moim przeznaczeniem Tao Renie. Gwiazda pojawiła się po raz drugi w ciągu ostatnich kilku lat i chcę Nagle zdał sobie sprawę z tego w jak dziwnej sytuacji się znajduje. Muza nadal trzymała go za ramiona i stała tuz przed nim. Szarpnął się i cofnął.
- Daruj sobie, nie potrzebuję niczyjej pomocy, ani litości. Poradzę sobie doskona...
PLASK!
Ren skrzywił się i potarł zaczerwieniony policzek. Gdy to zrobił do jego mózgu dotarł komunikat o irytującym pieczeniu skóry... łypnął wrogo na nastolatkę.
- Tao jeśli myślisz, że wiem co znaczy litość to się grubo mylisz- warknęła dziewczyna.- Wiem co znaczy każde słowo prócz tego jednego.
Następnie dziewczyna jak gdyby nigdy nic położyła ręce na jego ramionach i zsunęła je na tors.
Powiodła opuszkami palców po jego torsie delikatnie, a chłopak się zarumienił i z trudem powstrzymał się przed ucieczką od intymnej pieszczoty.
Cholera- sklął w duchu.- Co jej chodzi po tym pustym łbie?
Nagle pohwyciła za krawat zawiązany na jego szyi i pociągnęła go ku sobie. Zarumienił się mocniej postępując krok w jej kierunku, ale nie pozwolił sobie wpaść w jej ramiona.
- Mam zamiar cię trenować... poza tym ojciec kazał mi siedzieć z tobą od dnia, w którym skończę 15 lat. Ten minął wczoraj jakby nie było... a, zapomniałam powinszować. Więc winszuję i życzę więcej dobrego w życiu.
Szaman zamrugał.
- Z... jakiej okazji?
- Dziś mija 9 miesięcy i 9 dni od twoich urodzin- odparła.
Chłopak wytrzeszczył oczy. Nie pamiętał takich rzeczy, a ona... nie widzieli się tyle czasu i mimo to pamiętała? Nagle uzmysłowił sobie coś innego.
- Nie musisz mnie trenować.
- Oczywiście, ale czy znajdziesz mi tu inna rozrywkę Ren?
- Ale ja... ja się przeprowadzam- wymyślił szybko i spojrzał na niewidomą tryumfalnie.
- Do mojego ojca zadzwoń z pretensjami. A teraz się nie ruszaj łaskawie.
Puściła jego krawat i zaczęła badać dłońmi jego twarz. Po chwili jedną zsunęła na szyję chłopaka, a drugą dotknęła jego włosów. Uśmiechnęła się lekko.
- Nadal to masz.
- Przeszkadza ci to zgolisz mi po nocy poślubnej- warknął zirytowany.
Dziewczyna ku jego niezadowoleniu nie dała wprowadzić się w kłótnię i na dodatek zsunęła ręce na jego brzuch.
- Ej- warknął.
- Muszę wiedzieć w jakiej jesteś formie Ren- powiedziała po raz pierwszy tego wieczoru tonem pozbawionym uczuć i ostrości, czy skrzekliwości jaką zazwyczaj się odznaczał jej głos. Mówiła łagodnie. Rozpięła mu koszulkę od mundurka, a on zarumienił się mocno i wpatrzył w obraz wiszący na ścianie. Musiał przyznać, że dziewczyna miała miłe w dotyku ręce i potrafiła być delikatna... oczywiście, gdy chciała. Jednak z drugiej strony teraz nie miałby nic przeciwko małej bijatyce. Bo kto widział żeby Ren Tao dawał się obmacywać byle dziewczynie? No właśnie... problem polegał na tym, że ona nie była byle dziewczyną. To była Kodou Muza, jego...
Kiedy cofnęła ręce cicho odetchnął. Szybko jednak zebrał się w sobie i powiedział pierwsze co przyszło mu na myśl.
- Nóg nie sprawdzisz?- zakpił.
Dziewczyna zarumieniła się lekko i przymrużyła powieki. Nawet pomimo tego, że nie widziała w jej oczach pojawiła się teraz furia.
- Uważaj żebym czego innego nie sprawdziła- powiedziała tak skrzekliwie, że chłopak się skrzywił.
- Gdzie śpisz?- spytał obojętnie.
- Jun-sempai zabrała klucz do swojego pokoju.
- No ekstra- mruknął pod nosem dziedzic Tao.- Słuchaj, w takim razie śpimy razem.
- Dobra- odparła dziewczyna obojętnie i skierowała kroki prosto ku ścianie.
- Tam jest ściana- westchnął z zażenowaniem.
Czy ja naprawdę będę musiał brać pod uwagę jej rozkazy...?
- Wiem, wszędzie są ściany.
Uniósł zaskoczony brew. Dziewczyna zatrzymała się kiedy jej dłoń dotknęła ściany i ruszyła przy ścianie w prawo. Jedną rękę wystawiała przed siebie. Ren pokręcił głową z niedowierzaniem i poszedł pod prysznic.
Gdy 15 minut później położył się za plecami niewidomej narzeczonej poczuł się nieswojo.
Rano obudził się i stwierdził, że obok niego jest puste miejsce z zaścieloną kołdrą. Ziewając wstał i wyszedł. Z kuchni dobiegł go miły zapach. Poszedł tam i zastał dziewczynę pijącą czarny płyn i jedzącą naleśniki.
- Kawa jest niezdrowa- prychnął.
- To gorąca czekolada- odparła dziewczyna.- Zrobiłam trzy dla ciebie- wskazała za siebie kciukiem.
Skinął zapominając, że dziewczyna nie widzi i podszedł do mebli.
- Jak je zrobiłaś?
- "Niewidomy" nie jest synonimem "niezaradny" lub "bezradny".
- Czy ja coś mówię?- warknął zirytowany.- Pytam.
- Zrobiłam je zwyczajnie. Przepraszam, że nie zrobiłam ci czekolady, ale pewnie jej nie lubisz.
- Pewnie?- prychnął siadając.- A skąd ty tak wszystko o mnie wiesz?- łypnął podejrzliwie na nastolatkę.
- Ostatnim razem nienawidziłeś słodkiego- odparła dziewczyna spokojnie.
Renowi zrobiło się głupio, że tak napada na dziewczynę od samego rana. Poprzedniego wieczoru miał prawo- czy nie naszła go bez zapowiedzi? Nawet jeżeli umowa między ich rodzinami zawierała ustęp o tym, że od kiedy ona skończy 15 lat będą mieszkali razem...
- E... dzięki. Po śniadaniu wyjdę i wrócę za jakieś 2 godziny. Przeprowadzamy się do Yoh Asakury.
- Acha.
Dokończyli śniadanie w milczeniu.
*
Kiedy Tao przekroczył próg posiadłości przyjaciela od razu wyczuł specyficzna aurę. Domyślał się już, że Anna Kyoyama- narzeczona jego przyjaciela- zabrała sobie do serca pojawienie się Gwiazdy Przeznaczenia. Już od bramy słychać było... ciszę. A tutaj nigdy nie było cicho. Nie kłopotał się pukaniem do drzwi i poszedł prosto do salonu.
- Cześć.
- Cześć Ren- odparł chórek głosów meczenników.
Spojrzał na przyjaciół z cieniem współczucia. Oczywiście nie okazał im więcej niż tylko odrobinę, w końcu był Renem Tao, czyż nie...? Wszyscy poza dziewczynami byli zmęczeni(niedopowiedzenie roku- zaśmiał się w duchu Ren), a ich duchy stróże były spętane koralami.
- Wprowadzam się.
- Serio!? To świetnie!
Takiej właśnie reakcji spodziewał się po swoim przyjacielu. Odżył i zgodził się nie pytając o przyczynę nagłej wprowadzki.
- Dlaczego?- spytało czujnie medium.
- Oj Anna! Ren nie musi mieć powodu- powiedział Yoh pogodnie się uśmiechając. Kilka osób zerknęło na niego z politowaniem. Ren był indywidualistą- to wiedział każdy, ale Asakura zdawał się o tym zapominać dość często.
- Ale go mam.
Wszyscy spojrzeli na chłopaka zaskoczeni. Czyżby Chińczyk chciał im wytłumaczyć wszystko od razu...?
- No to?- ponaglił go niebieskowłosy szaman.
- Muszę się od niej oderwać.
- Jun?- zdziwił się Mortymer Manta.- Może bywa trochę nadopiekuńcza, ale... co się tak patrzysz?- spytał bo Tao dziwnie na niego spojrzał.
- Nie chodzi o Jun. Przyjechała... moja narzeczona.
- Masz narzeczoną?- spytał po chwili ciszy Yoh.
- Tak. Przeprowadzam się razem z nią.
- A co?? Za bardzo się do ciebie klei?- spytał złośliwie Trey.
- Panienka Kodou jest bardzo... specyficzną osobą i ma bardzo dziwne przeświadczenie o swoim przeznaczeniu- za Renem pojawił się jego Duch Stróż.
- To znaczy?- spytała z niekrytą ciekawością Anna.
- Moim przeznaczeniem jest Tao Ren- powiedzieli równocześnie Bason i Ren.
- Y... no co ty- wydusił Trey robiąc głupkowatą minę.
- Spytaj ją po co tu przyjechała to usłyszysz to- warknął zirytowany Ren.
- A nie możesz jej odesłać póki nie będziecie mieli za siebie wyjść?- spytał Morty.
- Myślałem o tym...
Ren zerknął na Ducha, a ten na swego szamana.
- ...Ale to jej ojciec ją tu przysłał.
- I?- ponaglił go Yoh.
- Nie chciałbyś go spotkać, gdy ma zły humor.

1 komentarz:

  1. No oczywiście, dziękuje ci, że to wstawiłaś. I to bardzo teraz na pewno będę odwiedzać tego bloga i sprawdzać co dalej. Czekam na następny ^^

    OdpowiedzUsuń